Muszę przyznać, że tak szybkiego powrotu do Almaty, raczej się nie spodziewałam. Tym razem odwiedzane są te zakątki, których nie widziałam wcześniej.
I tak niezwykle popularne wzgórze Kok Tobe i widok na miasto. Tak, tak, smog jest całkiem wyraźny
Na Kok Tobe jest oczywiście kilka atrakcji, ot na przykład taka karuzela widokowa, co najmniej jak London Eye ;-)
I restauracje w ciągłym remoncie. Taki ładny widok odbijający się w oknie ...
Jeśli chodzi o miejsca poza miastem, to góry są bardzo blisko. I kompletny brak szlaków a jest gdzie chodzić. Można próbować i wtedy jest to albo szeroka droga albo niewidoczna w zaroślach ścieżka. Co kilka kilometrów jakiś punkt orientacyjny. Na przykład porzucony pojazd
W słonku wygląda całkiem nieźle i nawet niespecjalnie zardzewiały. Z drugiej strony doliny widok jest na Shymbulak i tam jest nieco chłodniej
Bajkonur Pretty Close
Moja lista blogów
niedziela, 25 czerwca 2017
niedziela, 12 marca 2017
The Pinnacles
Pracowałam zawzięcie w tygodniu, a w weekend zdarzał się wyjazd. Tym razem była to pustynia, taka raczej malutka i super widokiem na ocean. I takimi ciekawymi skalnymi formacjami. To chyba dość znana atrakcja turystyczna okolic Perth.
czwartek, 9 marca 2017
Drzewo trawiaste
Wiosna w listopadzie, późna wiosna :-) Potem pierwszy dzień lata w dniu pierwszego grudnia. Muszę przyznać przeżycie naprawdę ciekawe i fajne. Rośliny jakich u nas nie ma i związana z tym "poprawność".
Kiedyś, dawno temu drzewo nazywało się Black Boy Tree. Obecnie jest to nazwa zakazana, bo taka sugerująca cosik ... Polska nazwa też raczej nie miałaby szansy w Australii, bo brzmi Żółtak ...
Sami popatrzcie ;-)
Kiedyś, dawno temu drzewo nazywało się Black Boy Tree. Obecnie jest to nazwa zakazana, bo taka sugerująca cosik ... Polska nazwa też raczej nie miałaby szansy w Australii, bo brzmi Żółtak ...
Sami popatrzcie ;-)
poniedziałek, 14 listopada 2016
Land Down Under
Tym razem Perth, znaczy miasto w Australii Zachodniej. Położone jest przy ujściu rzeki Łabędziej do Oceanu Indyjskiego, u podnóża gór Darling. Obszar tego stanu jest osiem razy większy niż obszar całej Polski, natomiast liczba mieszkańców to raptem 2,5 mln, z czego 1,8 mln mieszka w stolicy stanu, czyli Perth.
Główny cel mojego pobytu tutaj, to Uniwersytet Edith Cowan http://www.ecu.edu.au
Główny cel mojego pobytu tutaj, to Uniwersytet Edith Cowan http://www.ecu.edu.au
niedziela, 13 listopada 2016
Kirgiscy kowboje
Ogromne stada koni, krów, owiec i innych zwierząt, które są stałym elementem krajobrazu, są zawsze czyjąś własnością. Wiosną pojedyncze duże stada lub małe, ale połączone w jedno wychodzą w góry na wypas. Zwykle w takim stadzie jest co najmniej 100-150 zwierząt.
Przez około pięć miesięcy pilnują ich na łąkach w górach kirgiscy kowboje. Każdemu towarzyszy jeden lub dwa psy. Są to zwykle młodzi ludzie, a praca jest sezonowa.
Od czasu do czasu, konno zjeżdżają do wiosek, by uzupełnić zapasy żywności innej niż mięso czy mleko. W górach "stawiają tymczasowe domy" blisko miejsc, w których pasie się stado. Z założenia są to więc domy "mobilne". Z daleka wyglądają interesująco ... Na górce już tylko szkielet domu, u podnóża jeszcze kompletny dom ...
Z bliska jest trochę bardziej hmmm surowo?
Niewątpliwie, obok mięsa, kirgiscy kowboje spożywają niezwykle duże ilości alkoholu i środków przeciwbólowych, co widać po pozostawionych śmieciach. Natomiast kości układają dość fantazyjnie. Pytanie po co?
środa, 9 listopada 2016
Trekking - dzień 5, ostatni
Dzień zaczyna się co najmniej wyczynowo. Z brzegu jeziora, podchodzimy na przełęcz, pokonanie 300 m zajmuje nam 2 godziny ... Potem uff, już tylko w dół. Wzdłuż doliny Keldeke, mijając szczyt Przewalskiego
Po zsunięciu się z przełęczy nad jeziorem, droga jest już jak bulwar w Sopocie. Po drodze mijamy całkiem sporo turystów, którzy dopiero idą nad jezioro, pieszo lub konno. Niektórzy budzą naszą ciekawość. Na przykład dziewczyna, w podartych kabaretkach i różowym dresie, malowniczo "wisząca" w końskim siodle. Poza takimi ekstrawagancjami, krajobraz jest raczej ubogi, mocno kamienny i niezwykle surowy ...Z każdym kolejnym kilometrem robi się coraz bardziej płaski
I tak, po kilku godzinach docieramy do celu, wioska Altynarashan a w niej gorące źródła!
I nasi nowi znajomi Filip i Olga
Niestety, jeszcze tylko jeden dzień wędrówki i powrót do cywilizacji ...
fot. Grzegorz Sosiński
sobota, 29 października 2016
Trekking - dzień 4
Jak nietrudno zauważyć, już dawno jestem w Sopocie.I znowu, w domu, czas skurczył się do mikroskopijnej wielkości i zabrakło go znowu ... jakaś czarna dziura! Dzisiaj jest ten moment by znowu wrócić do Kirgistanu i w góry Tien Shan. Dzień czwarty trekkingu był magiczny za sprawą jeziora Ala-Kol.
Droga na mapie wyglądała wręcz trywialnie, w terenie było zupełnie inaczej. Trasa około 3 km, przewyższenie około 1000 m i czas przejścia prawie 5 godzin.
Ponad 3500 m n.p.m., jezioro otoczone jest szczytami o wysokości powyżej 4000 i oczywiście na ich wierzchołkach był śnieg!
Niesamowite, że w takim miejscu znalazły się turystki, które postanowiły umyć głowę w tym jeziorze szamponem! Brak słów ... My także zostaliśmy nad jeziorem, w zupełnie innym miejscu. Zeszliśmy po kamieniach na brzeg jeziora, nie było to chyba zbyt bezpieczne ... Rozbiliśmy namiot ...
Potem był wschód księżyca nad jeziorem Ala-Kol
Droga na mapie wyglądała wręcz trywialnie, w terenie było zupełnie inaczej. Trasa około 3 km, przewyższenie około 1000 m i czas przejścia prawie 5 godzin.
Ponad 3500 m n.p.m., jezioro otoczone jest szczytami o wysokości powyżej 4000 i oczywiście na ich wierzchołkach był śnieg!
Niesamowite, że w takim miejscu znalazły się turystki, które postanowiły umyć głowę w tym jeziorze szamponem! Brak słów ... My także zostaliśmy nad jeziorem, w zupełnie innym miejscu. Zeszliśmy po kamieniach na brzeg jeziora, nie było to chyba zbyt bezpieczne ... Rozbiliśmy namiot ...
Potem był wschód księżyca nad jeziorem Ala-Kol
fot. Grzegorz Sosiński
Subskrybuj:
Posty (Atom)